𝑾𝒊𝒕𝒂𝒋 𝒎𝒐𝒋𝒂 𝒌𝒐𝒄𝒉𝒂𝒏𝒂.
𝐽𝑢𝑡𝑟𝑜 𝐷𝑧𝑖𝑒ń 𝐾𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡 – 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 ś𝑤𝑖ę𝑡𝑜.
𝑇𝑤𝑜𝑗𝑒, 𝑚𝑜𝑗𝑒 𝑖 𝑚𝑖𝑙𝑖𝑜𝑛ó𝑤 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡, 𝑚ł𝑜𝑑𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ, 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ, 𝑧𝑑𝑟𝑜𝑤𝑦𝑐ℎ, 𝑐ℎ𝑜𝑟𝑦𝑐ℎ, 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑙𝑖𝑤𝑦𝑐ℎ, 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑙𝑖𝑤𝑦𝑐ℎ…
𝑃𝑒𝑤𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑖 𝑡𝑦𝑐ℎ, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢𝑐𝑖𝑒 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑒𝑗 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜ś𝑐𝑖 𝑚𝑜𝑐𝑛𝑜 𝑝𝑜𝑑𝑘𝑜𝑝𝑎𝑛𝑜.
𝑀𝑜ż𝑛𝑎 𝑡𝑎𝑘 𝑤𝑦𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎ć 𝑏𝑒𝑧 𝑘𝑜ń𝑐𝑎.
𝐺𝑑𝑦𝑏𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑜𝑏𝑟𝑎ć 𝑛𝑎𝑠 𝑧 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑤𝑎𝑟𝑠𝑡𝑤 𝑗𝑎𝑘 𝑐𝑒𝑏𝑢𝑙𝑘𝑖 𝑡𝑜 𝑤 ś𝑟𝑜𝑑𝑘𝑢, 𝑡𝑎𝑚 𝑤 𝑠𝑎𝑚𝑒𝑗 𝑔łę𝑏𝑖 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś𝑚𝑦 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑠𝑎𝑚𝑒.
𝑀𝑎𝑗ą𝑐𝑒 𝑙𝑒𝑘𝑎𝑟𝑠𝑡𝑤𝑜 𝑛𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑏𝑜𝑙ą𝑐𝑧𝑘𝑖 𝑡𝑒𝑔𝑜 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎, 𝑛𝑖𝑒𝑢𝑠𝑡𝑎𝑛𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑜𝑠ą𝑐𝑒 𝑤 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑎𝑐ℎ 𝑡𝑜𝑏𝑜ł𝑘𝑖 𝑧 𝑙𝑒𝑐𝑧ą𝑐𝑦𝑚𝑖 𝑧𝑖𝑜ł𝑎𝑚𝑖 – ł𝑎𝑔𝑜𝑑𝑛𝑜ś𝑐𝑖ą 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖ą 𝑖 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑙𝑖𝑤𝑜ś𝑐𝑖ą.
Ż𝑦𝑐𝑧ę 𝑇𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑛𝑎, 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝐾𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡𝑜𝑚, 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖 𝑛𝑎 𝑡𝑜, 𝑎𝑏𝑦 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑒źć 𝑤 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑡𝑜 ź𝑟ó𝑑ł𝑜.
𝑁𝑖𝑒𝑤𝑎ż𝑛𝑒 𝑗𝑎𝑘 𝑔ł𝑜ś𝑛𝑜 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑐𝑧𝑦 ś𝑤𝑖𝑎𝑡, 𝑛𝑖𝑒𝑤𝑎ż𝑛𝑒 𝑗𝑎𝑘ą 𝑘𝑟𝑒𝑢𝑗𝑒 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑐ą 𝑠𝑦𝑙𝑤𝑒𝑡𝑘ę 𝑧𝑒𝑤𝑛ę𝑡𝑟𝑧𝑛ą 𝑖 𝑡ę 𝑤𝑒𝑤𝑛ę𝑡𝑟𝑧𝑛ą.
𝑂𝑛 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑚ó𝑤𝑖ł 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑠ą 𝑖𝑑𝑒𝑎𝑙𝑛𝑒 𝑟𝑜𝑧𝑚𝑖𝑎𝑟𝑦 𝑖 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑖𝑑𝑒𝑎𝑙𝑛𝑒 𝑧𝑎𝑐ℎ𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑖 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑑ąż𝑦ł 𝑑𝑜 𝑡𝑒𝑔𝑜,
𝑏𝑦ś 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑎𝑡𝑟𝑧ą𝑐 𝑛𝑎 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒, 𝑝𝑎𝑡𝑟𝑧𝑦ł𝑎 𝑛𝑎 𝑖𝑛𝑛𝑒 „𝑝𝑜𝑧𝑜𝑟𝑛𝑒” 𝑖𝑑𝑒𝑎ł𝑦 𝑖 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑟ó𝑤𝑛𝑦𝑤𝑎ł𝑎.
𝐺𝑤𝑎𝑟𝑎𝑛𝑡𝑢𝑗ę, ż𝑒 ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝐶𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦 𝑏𝑦 𝑡𝑒𝑚𝑢 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒𝑚𝑢 𝑝𝑜𝑑𝑜ł𝑎ć, 𝑏𝑜 𝑝𝑜 𝑡𝑜 𝑡𝑜 𝑤ł𝑎ś𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡, 𝑏𝑦ś 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑔𝑎𝑝𝑖ł𝑎,
𝑝𝑟𝑧𝑒𝑔𝑟𝑎ł𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑖 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎ł𝑎 𝑗𝑎𝑘𝑎 𝑇𝑌 𝑤ł𝑎ś𝑐𝑖𝑤𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś.
𝑊 𝑡𝑦𝑚 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑧𝑎𝑔𝑢𝑏𝑖𝑠𝑧 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒, 𝑧𝑎𝑔𝑢𝑏𝑖𝑠𝑧 𝑠𝑤𝑜𝑗ą 𝑚𝑖𝑠𝑗ę, 𝑧𝑔𝑢𝑏𝑖𝑠𝑧 𝑚𝑒𝑙𝑜𝑑𝑖ę 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 𝑝𝑖𝑜𝑠𝑒𝑛𝑘𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟ą 𝑚𝑖𝑎ł𝑎ś 𝑡𝑢 𝑑𝑜 𝑧𝑎ś𝑝𝑖𝑒𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎.
𝑁𝑖𝑒𝑐ℎ𝑎𝑗 𝑡𝑜 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑒 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑐𝑒 ś𝑤𝑖ę𝑡𝑜, 𝑜 𝑡𝑦𝑚 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑧𝑑𝑜ł𝑎 𝑛𝑎𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ć.
Ś𝑐𝑖𝑠𝑘𝑎𝑚 𝐺𝑎𝑏𝑟𝑦𝑠𝑖𝑎
4 komentarze
Comments are closed.
Amen ;).
Wszystkiego dobrego moja kobieto :).
Dziękuję i wzajemnie :)
Oj, chyba pod warstwami cebuli niekoniecznie kryją się podobne wnętrza, może bywało tak kiedyś, dziś kobiety wiedzą czego chcą, wiele nie utożsamia się z kreowanym damskim ideałem, a panów wyprzedziły w wielu dziedzinach.
Coraz mniej jest bogiń domowego ogniska, o ziołach i sposobach na wszystko nie mają pojęcia, nawet igły w rękach nie miały, ich życie to kariera, FB, podróże i inne już śpiewają piosenki ;-)
Na szczęście nie wszystkie…
Właśnie Asiu pod tymi warstwami nic się nie zmieniło. Gwarantuję 😀 a im więcej warstw i masek tym bardziej kobiety chcą się wyprzeć i zagłuszyć to co tam siedzi.
Ostatnio oglądałam film Oczy Anioła. Twarda policjantka, zakuwała najgorszych gangsterów, kamizelka kuloodporna, broń i te sprawy. Z kolegami z pracy kumpela, twardzielka jakich mało. A potem wracała do domu, zrzucała z siebie to wszystko, rozpuszczała włosy i płakała z tęsknoty za zwykłym ciepłym przytuleniem. Natury nie da się oszukać. Chyba że na fb 😉