Tego listu nie ma w książce, ten list napisało życie.
Kto wie… może jak pokochacie książkę „80 listów z podróży do siebie” będzie następna ?
Kochana moja
Jakiś czas temu otrzymaliśmy, a właściwie mój mąż otrzymał pomoc.
„Bezinteresowną” pomoc, bez której naprawdę byłoby trudno. Byliśmy wdzięczni i szczęśliwi, tym bardziej że to rodzina ją okazała.
Myślałam wtedy „ależ mamo… i babciu… musisz być tam w górze z nich dumna. Nie każdego dzisiaj stać ba taki odruch serca”.
I pewnie była…
W ostatnich dniach przyszło mi przekonać się o tym, jak bardzo się myliłam. Z braku kontaktu i kompletnego braku informacji, musiałam w końcu odmówić wzięcia udziału w spotkaniu autorskim na które zostałam „zaproszona”.
Nie wchodząc w szczegóły, na żadne z moich pytań o szczegóły tego spotkania nie otrzymałam odpowiedzi.
Poszłabyś, gdyby ktoś przez dwa miesiące nie miał dosłownie 5 min. czasu na podanie kilku istotnych informacji?
Wobec zbliżającego się terminu i braku kontaktu poczułam, że sprawa jest nieaktualna i napisałam wprost, że zrealizuję w późniejszym terminie jak się w końcu czegoś dowiem.
No i potem to już moja kochana była równia pochyła, prowadząca prosto do piekła, w którym dowiedziałam się, że „ze względu na okazaną pomoc nie miałam prawa tak postąpić” i że chyba „w moim świecie popularności za okazaną nam pomoc teraz ja tak i tak postąpiłam…” A najgorsze było na samym końcu, że „widać bycie dobrym się NIE OPŁACA”
Wiesz kochana, mój mąż jest człowiekiem ciągłego dawania, ja wcześniej nikogo takiego nie znałam i przy nim się tego uczę. On nigdy nikogo nie wypuszcza z pustymi rękami. Gdy znajduje w lesie jednego grzybka lub nieraz cały koszyk to rozdaje wszystkim, a na końcu zostawia dla nas. I tak jest ze wszystkim. Nigdy przenigdy nie pomyślał, czy to się opłaca czy też nie.
Ja od 13 lat inwestuję w książki sama wiesz – jeśli choć trochę mnie znasz jakie to są kwoty, bo nieraz mogę liczyć na pomoc czytelników, ale NIGDY nie pomyślałam o tym, czy mi się to opłaca. Cieszy mnie wszystko to, co dzieje się później.
Ta cudowna pomoc, która mnie niosła i ogrzewała w sercu przez ostanie miesiące, w ciągu sekundy stała się zimną, bezduszną bryłą lodu, która nas tak zmroziła, że nie potrafimy się obydwoje z tego otrząsnąć.
Kochana moja
Napisz proszę, że to nie jest tak, że odruch serca i bezinteresowność przetrwa w tym świecie i dane nam będzie jeszcze doświadczyć tego ciepła i wzruszenia.
A Ty mamo… i babciu… wiem, że chyba nawet zapłakałaś razem ze mną bo, chyba obie zawiodłyśmy się tak samo.
Gabrysia.
Ps. Książka moi kochani już za tydzień

2 komentarze

  1. jotka 23 listopada, 2024 at 12:50 pm

    Jeśli ktoś za udzielona pomoc oczekuje materialnej i konkretnej wdzięczności, to chyba ma problem i to on, a nie Ty powinien się zastanawiać nad postepowaniem!
    A już wypominanie komuś udzielonej pomocy, to już co najmniej niegrzeczne i prostackie.

    • Gabriela Kotas 24 listopada, 2024 at 2:12 pm

      Też tak myślę Asiu, w takich sytuacjach, ludzie właśnie dają się poznać.

Comments are closed.