Moi Mili
Czasami trzeba tak po prostu się oddalić. Spojrzeć na wszystko, a przede wszystkim na siebie z perspektywy.
Jak to mówi jeden z moich wierszy „usiąść w fotelu z widokiem na swoje serce”.
Wymarzyłam sobie pobyt w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu.
Jak tam było? Zobaczcie sami – filmowy pamiętnik.
Pamiętnik w formie listów znajdziecie w książce „365 Listów do kobiety” może jeszcze w tym roku.
7 komentarzy
Comments are closed.
Byłaś blisko Krakowa, aż żal nie zajrzeć…
Mnie Asiu żal nie było, nawet o tym nie pomyślałam. Pośpiech, rozkład jazdy, tłum ludzi i hałas – nie tym razem :) Nie o to mi „szło” :)
Pośpiech i przymus nie zawsze muszą nam towarzyszyć, a w Krakowie wiele jest miejsc do medytowania:-)
Odpoczynek, spokój, dystans do spraw świata, inne spojrzenie na siebie i rzeczywistosc. Tak, to każdemu czasem jest potrzebne.
Pozdrawiam cię ciepło, Gabrysiu
Tak Olu, 4 niecałe dni, a jakby mnie miesiąc nie było. W domu to już nie to samo, bo zawsze jest „coś” do zrobienia, do załatwienia, do pogadania. Miałam ostatnio duży mętlik w głowie i ciężko się zrobiło.
Wyjazd był już wcześniej zaplanowany i trafił w punkt – jakbym przeczuwała. Buziaki dl Was.
Tyniec- cudowne miejsce. Bylam raz i nie mogę zapomnieć!
♥️♥️♥️♥️ rozumiem ten stan.