Witaj moja kochana
Dzisiaj o odpuszczeniu.
Znowu wróciły do mnie słowa, którymi ktoś kiedyś uratował mi życie, zanim jeszcze ono mnie zabiło.
Moje poczucie winy, poczucie krzywdy i chęć ukarania samej siebie – ktoś kiedyś zauważył z daleka.
Podszedł do mnie, spojrzał głęboko w oczy i powiedział „odpuść, bo zawał murowany”.
Wiem, pewnie znasz to wydarzenie z moich innych książek, ale ono do mnie wraca.
Dzisiaj pomyślałam, że się nim z Tobą podzielę.
Odpuść, cokolwiek teraz niszczy Cię od środka. Złość, lęk, żal, chęć zemsty, nienawiść, chęć udowodnienia swoich racji…
Odpuść. Nienawiść nie skrzywdzi tego, kogo nienawidzisz, tylko Ciebie.
Zeżre od środka jak rak. Zabetonuje Twoje serce tak, że w końcu nie da rady zrobić następnego uderzenia.
Ono już teraz walczy o każdy następny oddech, prawda?
To nie jest tak, że to już jest za mną. Bo czasami znowu wpadam w tę pułapkę i z trudem łapię kolejny oddech.
Bo czasami życie wymierza mi kolejny policzek, potykam się i upadam. A potem leże przygnieciona tym wszystkim, co przygniatało mnie zanim spotkałam tamtego człowieka.
A potem wstaję i patrzę z żalem na tego, kto ten policzek mi wymierzył, z troską o jego serce, bo wiem, że odpuszczenie to jest coś co niekiedy człowieka przerasta. To chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w naszym życiu.
Odpuszczenie i ruszenie do przodu.
Odpuszczenie innym, odpuszczenie sobie, jeśli nie w trosce o siebie to o swoich najbliższych, których nie chce się przecież zostawić jeszcze samych, których nie chce skazać się na cierpienie z powodu naszego odejścia, czy nawet ciężkiej choroby.
Bo tak to się kończy.
Ten ciężar jest gorszy niż wszystkie odmiany zawałów i raków razem wzięte.
Ciało nie śpi, ciało zapisuje i ciało się odzywa w najmniej oczekiwanym momencie.
„Odpuść, bo zawał murowany” …
8 komentarzy
Comments are closed.
W teorii wszystko jest proste, w teorii niby wszystko wiemy, ale gdy znajdziemy się w podobnej sytuacji, emocje biorą górę, bo nie jesteśmy robotami, które można zresetować i zacząć zapis od nowa…
Często pisząc listy – piszę je też z myślą o sobie…
Odpuszczam…
Amen ;)
To jest przepiękny i głęboki komentarz. Takie słowa pełne współczucia i zrozumienia są naprawdę inspirujące. Wszyscy potrzebujemy od czasu do czasu przypomnienia o mocy odpuszczenia i o tym, jak bardzo może ono odmienić nasze życie. Dziękuję za dzielenie się tym, to naprawdę ważne. Odpuszczenie może być jednym z najtrudniejszych, ale też najbardziej wyzwaniających i uzdrawiających kroków w życiu. Pozdrawiam ciepło!
Niedługo po tym wpisie, sama musiałam przejść próbę „ ognia”. Łatwo nie było i wiem, że jeszcze długa droga przede mną , jeśli chodzi o naukę odpuszczania.
Cały stres, który ostatnio mnie dopadł znowu zaprowadził mnie do fizjoterapeuty. Moje ciało jak pancerz obronny, momentalnie kamienieje.
Dlatego Listy do kobiety piszę też z myślą o sobie i cieszę się, że mogą się przydać. ♥️ pozdrawiam serdecznie 🌷
Emocje to wygoda i zawsze gotowe usprawiedliwienie . Rozum , to już inna bajka a odpuszczenie to działka rozumu, nie emocji. Nie będę się wymądrzała bo Pani , moim zdaniem, wyczerpała temat. Czy komuś pomogą Pani słowa…”dobra dusza ” musi znaleźć się w odpowiednim czasie i miejscu bo przestrogi raczej nie działają .
Na to liczę 😀 Wiem jak to jest z przestrogami, sama nie skorzystałam z wielu, które może by i zmieniły mój los. A z strony, myślę że wszystko jest tak jak miało być. Nie ma przypadków. ( chociaż gdybym słuchała mamy odnośnie noszenia czapki zimą, pewnie uniknęłabym wielu zatokowych dolegliwości 🙃)
Puszczam moje refleksje w świat, kto ma na nie trafić – pewnie trafi.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny