(…)Kolejne dni były prawdziwym rollercoasterem – tym z we-
sołego miasteczka, na którego wspomnienie Annie uśmiech
nie schodził z twarzy.
To, co się tam wydarzyło przeszło jej wszystkie wyobrażenia na temat wieku mocno dojrzałego.
Słowo starość w tym wypadku kompletnie nie miało prawa
bytu. Całe towarzystwo, dokładnie oblepione cukrową watą,
rozbiegło się niczym grupa przedszkolaków i wszędzie było
ich pełno. Anna z Maćkiem czuli się podczas tej wyprawy,
jak wychowawcy grupy pięcio-, sześciolatków.
Anna wróciła wspomnieniami do najpiękniejszych chwil swojego dzieciństwa, gdy obie z Grażyną chodziły do wesołego miasteczka ,gdy tylko nadarzała się okazja.
To było jedno z piękniejszych wspomnień z czasów beztroskiego dzieciństwa. Teraz nie mogła nadziwić się, że ta niesamowicie wesoła i ruchliwa grupa potrafi bawić się niczym małe dzieci.
– Może tak trzeba Maciuś? Może na tym właśnie polega
życie? Kto powiedział, że nie można się nim bawić i cieszyć? Popatrz na nich – głową wskazała mu starsze panie
usadowione w „filiżankach” obracających się wokół własnej
osi, a do tego jeszcze zataczających duże koło.
Nie powiesz mi, że sam Bóg w niebie teraz się nie uśmiecha.
Ja bym tam już ze trzy razy pawia puściła. Maciuś popatrz, to jest życie, czy my też tacy będziemy?
– Od nikogo to Aniu nie zależy, tylko od nas samych.
Jedno życie mamy dane i czy zrobimy z niego drogę przez
mękę, czy dobrą zabawę to nasza, tylko i wyłącznie nasza
decyzja. Rzeczy są takimi jakimi są, Aniu, tylko od nas zale-
ży reakcja na nie – rzekł filozoficznie.
– Nie ja to wymyśliłem, słyszałem gdzieś i bardzo mi się
to spodobało. Popatrz jakich mamy dobrych nauczycieli,
wskazał ręką w kierunku karuzeli z „filiżanek”, ale tam było
już pusto. Obydwoje parsknęli śmiechem, bo to oznaczało
kolejne poszukiwania zaginionych emerytek.
Na szczęście Teodor zachował resztki zdrowego rozsądku i przynajmniej
on próbował zapanować nad sytuacją, jednak sam przy tym
także doskonale się bawił.
Anna nie pamiętała już dnia, w którym tyle się śmiała (…)

8 komentarzy

  1. Olga Jawor 11 stycznia, 2023 at 10:52 am

    Pogodni, starsi ludzie….Znam paru takich optymistów pełnych energii i pewności siebie. Znam też zgorzkniałych malkontentów. Różnie sie losy ludzkie ułozyły i różnie ludzie podchodzą do życia.Wiele zależy od tego, kogo sie ma przy sobie, czy w ogóle sie kogoś ma…

    • Gabriela Kotas 11 stycznia, 2023 at 12:55 pm

      Wiesz Olu, z pierwszą częścią się zgadzam, a z drugą o tym czy się kogoś przy sobie ma -chyba bym się zastanowiła. Moja ciocia, znana z książki (Bez)ludną wyspa, praktycznie od lat jest sama. Wszystko co miała poświęciła komuś, a teraz sama mieszka w wynajętym mieszkaniu i mimo tego, nadal potrafi nawet przez telefon człowiekowi „naładować baterie”. To chyba też jest kwestia charakteru i podejścia do życia. Chciałabym mieć część jej genów i mam nadzieję, że mam bo to w końcu siostra mojego taty ;) Pozdrawiam ciepło.

  2. Anna 11 stycznia, 2023 at 12:39 pm

    Gabrysiu. Piękny opis :). Znam i kocham kilku takich młodych staruszków. Cudowne są takie osoby :).

    • Gabriela Kotas 11 stycznia, 2023 at 12:56 pm

      Prawda? Ja też znam , stąd właśnie powstała ta niesamowita książkowa ekipa :)))

  3. jotka 11 stycznia, 2023 at 3:29 pm

    Na szczęście emeryt czy ktoś w starszym wieku nie musi się kojarzyć z narzekaniem, chorobami i ciepłymi kapciami, my to wiemy, prawda?

    • Gabriela Kotas 12 stycznia, 2023 at 1:20 pm

      Wiemy wiemy Asiu ;)

  4. Pasja naszym życiem 12 stycznia, 2023 at 9:42 am

    Zawsze bardzo mi takie osoby imponują, patrzy się na nich z ogromną radością i inspirują. Tak samo mam jak patrzę na pary, które już mają życiowy staż i małżeński, mimo lat nadal potrafią robić sobie niespodzianki, trzymać się za ręce. To takie piękne.

    • Gabriela Kotas 12 stycznia, 2023 at 1:22 pm

      Jestem ciekawa Paulinko Twoich odczuć, po przeczytaniu „Przystani”, ponieważ dużo treści poświęciłam właśnie tej grupie wiekowej :) Piękne to, o czym piszesz, tak od takich osób można się sporo nauczyć.

Comments are closed.